Fotografie z plenerów parkowych
Kilka dni temu odbyły się plenery obu Pracowni Fotografii, które prowadzę. Co można sfotografować w parku, późnopopołudniową, a wręcz wieczorną porą?
Zacząłem od fotografii kaczki krzyżówki. Nie pływa ona jednak (kaczka, nie fotografia) w centrum kadru, raczej wręcz przeciwnie. Czy to szkodzi fotografii? Chyba niekoniecznie, ale każdy może to ocenić sam - wystarczy kliknąć na fotografię, by ją powiększyć.
Wieczorny park to miejsce romantyczne. Korzystają z tego starsze i młodsze stażem pary. Wydaje się, że właśnie w zależności od stażu, wymagania przedstawicielek płci pięknej wobec wybranków, były różne. W pierwszym przypadku prośba była mniej więcej taka:
- Sfotografuje mnie, kiedy okręcam się w spódniczce!
Ledwie zdążyłem to uchwycić. O nastawianiu ostrości nie mogło być mowy, para działała spontanicznie, więc i ja musiałem działać spontanicznie. Wyszedł z tego piękny obraz impresjonistyczny.
Młodość natomiast rządzi się swoimi prawami. Tutaj wybranek musiał się nieco bardziej napracować, ale podołał próbie. Przedstawiłem scenę w romantycznej nieostrości, która - przepraszam purystów w tej dziedzinie - ani mi, ani dobrej fotografii nie musi być do szczęścia potrzebna. Chyba że takie są wymogi. Tu takowych nie było.
***
Drugi plener odbył się w równie pięknej pogodzie. Tyle że aparat fotograficzny zacząłem używać wcześniej, stąd tym razem złapałem więcej światła. W pierwszej fotografii urzekło mnie poczucie humoru spacerowicza, który wykonał swoisty parkowy performance. Zniknął gdzieś, zostawiając jedynie buty. Można by odnieść wrażenie, że siedział tam dalej, tylko nie było go widać. Zwracało to uwagę przechodniów, którzy chwytali żart. W każdym razie, miejsce siedzące było poniekąd skutecznie zajęte.
Oczywiście, park to również miejsce spacerów z psami. Tym razem było ich naprawdę sporo. Przeróżnych. Dużych i... No właśnie: małych! Taki jeden, malutki, "zawieruszył" mi się w kadr. Niby niechcący, ale wyraźnie zerka w obiektyw. Był więc świadomy, niczym wytrawny aktor, że "jak cię widzą, tak cię piszą". Zapozował i poszedł dalej. Po prostu zawodowiec.
Takie to były wrześniowe plenery. Jeden - na koniec lata, drugi - na początek jesieni (ale wciąż w letniej aurze). Zawsze jest co fotografować. Trzeba tylko dostrzec to coś i skutecznie wyegzekwować (pozornie) prostym "pstryk!"
fotografie i tekst: © Dawid Tatarkiewicz