"Dogoterapia" (kolekcja fotografii ze spaceru) / "Dog therapy" (photo collection from the walk)
Na spacerze w mieście, ale w terenie przyrodniczym, spotyka się dużo zwierząt. Tyle że nie zawsze dzikich. Na szczęście wiele na smyczy. A jeśli nie na smyczy?
Bezcenne są monologi ludzi kierowane do ich psów: - Brutus! No co ty robisz?! I powtórzone głośniej: - No co ty robisz?! A po drugiej stronie wciąż wymowne milczenie, niemożność podjęcia dialogu werbalnego... Albo, gdy piesek zbliża się do nas niebezpiecznie szybko, wówczas często z daleka słychać kojące zapewnienie niepewnie uśmiechniętego właściciela: - Prooooszę się nie baaaaaać, on nie gryyyyzieeee!!! Zawsze to miła wiadomość, ale skąd ta pewność, hm? Umówili się? Piesek podpisał umowę? A skoro nie gryzie, to po co ten kaganiec w ręku?... Jeśli jednak pupil rzuci się na innego psa, niestety z zębami, wówczas pocieszające (a raczej "pocieszne") bywa dociekanie skruszonego (poniewczasie) właściciela, który koniecznie chce wyciągnąć wnioski i zamiast siebie, pyta pieska: - Co to było?! NO CO TO BYŁO?! Warto więc poznać mowę ciała psa. Mowę uszu, ogona, sierści. I jednak trzymać pupilka na smyczy w miejscach publicznych - także dla swojego własnego dobra.
No dobrze, dość tych moralitetów. Przede wszystkim, pies jest przyjacielem człowieka. A może raczej: towarzyszem. I, zasadniczo, dobrze mu z oczu patrzy. Co widać poniżej - dziś fotografia czarno-biała.
Fotografie: © Dawid Tatarkiewicz